nie lubię wsiadać do pustego tramwaju
kiedy światła tylko w jedną stronę świecą
tam gdzie nic nie ma sama
siedzę przy szybie
i maluję zwyczajne serduszka
może one wrócą mnie światu
po prostu
przystanki obce
a stukot szyn taki znajomy
choć zacięła się szuflada
w której chowam podróż ostatnią
punkty na mapie są dziurami w pamięci
jeszcze jedno serduszko
na szybie
w nadziei
Reklamy
Poruszył mnie ten wiersz, jest o samotności, która nie jest tylko chwilą, zdarzeniem w czasie. Mówi raczej o osamotnieniu.Nie powinno być pustych tramwajów z zaparowanymi szybami, na których stygną narysowane serca, nie powinno być pokojów, w których mieszka samotność.Ale są.
no są są …
Takie mimowolne rysowanie serduszek na zaparowanej szybie lub kwiatków na marginesach zeszytów są dla mnie synonimem choroby sierocej. Powtarzalność pewnych nieświadomych gestów jest świadectwem bezradności, wciąż-istniejącego dziecka w człowieku.Ot, kruchość taka…P.S. Będę zaglądać – tak tu u Ciebie… pachnie. 🙂
a to miło że będziesz:-)a propos serduszek, sprzeczać sie nie zamierzam, każdy czyta jak chce, ja miałam na myśli taki banalny symbol (potrzebę miłości) nie skupiałam się na powtarzalnościale z doświadczenie wiem, że gdy wracam do czegoś co napisałam po jakimś czasie, tez czytam inaczej niż pierwotnie
ech, przejechałabym sie kiedyś z Tobą nocnym tramwajem, wiesz?
cóż, w pewien osobliwy sposób chyba ze mną jeździsz …
hehe